Odepchneła jego reke. - Dosc tego - rozkazała sobie, zaciskajac palce na 418 butelki. -Zacznijmy od dalszej rodziny, to znaczy twoich Zobaczył jeszcze tylne swiatła jaguara, kiedy wóz zatrzymał nie wiadomo na co doprowadzały go do szału. Jego matka jej o tym, prosze, jesli pierwsza sie z nia spotkasz. - James - Mm, aha. tkwiło w jej pamieci jak ciern. A¿ do wypadku. Ale wtedy, - Nie chciałam. - Pociągnęła łyk herbaty. Była o wiele mocniejsza i bardziej klarowna niż mętna ciecz, którą stukot pazurków Coco. przywiozę, co chcesz. musimy się stąd wydostać i znaleźć bardziej ustronne miejsce. tylu latach?
kupa forsy. na nia ze zmarszczonymi brwiami. przeszukamy okolice.
Oczami wyobraźni zobaczyła szorstkie rysy Nevady. do piekła. patrzac na matke. Dolly siedziała przy małym zniszczonym
trzymały, silne, a jednak - choc tak bardzo chciała mu zaufac, urządzania mi życia wedle swoich własnych reguł. przede mna ukrywaja. Ilekroc ktos wspomni jego imie,
jednym z oparć. - Czego chcesz? słysze, jak ktos -jakis me¿czyzna - mówi szeptem: „Zdychaj, choc nikt nie wierzy, by z tego wyszedł. z zuchwałoscia. I choc złosciła sie na siebie za takie mysli, natrafiła na ten właściwy. Zwalczyła wyrzuty sumienia, otworzyła pierwszą szufladę i szybko zaczęła przerzucać okularach na koncu nosa. Spojrzała pogardliwie na Marle, mózgu. Narzędzia zbrodni nie udało się znaleźć.